Agnieszka Kaczorowska, która w najbliższy piątek drugi raz walczyć będzie o zwycięstwo w Tańcu z gwiazdami, udzieliła Gali obszernego wywiadu, w którym żali się na to, że media przypisują jej romanse z żonatymi mężczyznami. Ostatnio z Łukaszem Kadziewiczem, którego żona tak się zaniepokoiła ich zażyłością, że zaczęła pojawiać się na nagraniach.
Kaczorowska zapewnia, że z Łukaszem tylko świetnie się dogaduje. Jednak ujawnia, że jej najnowsza miłość okazała się rozczarowaniem, z powodu braku decyzyjności ukochanego. Czyli Kadziewicz jednak nie rzuci żony?
Lubię zdobywać facetów, w końcu jestem lwicą. Są granice, których nie przekraczam - zapewnia w wywiadzie. Jeśli facet jest w związku, mogę się w nim zakochać, ale dopóki będzie z drugą kobietą, nie podejmę żadnych kroków, żeby z nim być. Zakochałam się 3 razy, byłam w dwóch związkach. Ta ostatnia miłość jest niespełniona, bo wbrew temu, jak mój wizerunek kreują media, nie nadaję się na kochankę. Nie potrafię być tą drugą i umawiać się z kimś tylko na seks. Oczekuję, że facet, z którym zdecyduję się iść przez życiem okaże się na tyle dojrzały, że będzie w stanie podjąć decyzję, że jest ze mną. Tylko ze mną. Zakochana może nie jestem, ale zauroczona? Nie zaprzeczam. Moja ostatnia relacja dużo mnie kosztowała. Trochę sparzyłam się miłością. To raczej brak decyzyjności.
Mimo to, że opisana historia jak ulał pasuje do jej znajomości z Kadziewiczem, Agnieszka idzie w zaparte, że nie chodzi o siatkarza.
Łączy nasz praca i taniec. Świetnie się dogadujemy, nie będę tego ukrywać. Przez ostatnie miesiące przeżyliśmy wspólnie chyba wszystkie emocje: od radości, ekscytacji, po smutek, załamanie i totalne zmęczenie. Boimy się wyjść wspólnie na lunch - narzeka Kaczorowska. Zaraz paparazzi zrobią nam zdjęcie i napiszą, że byliśmy na randce. No właśnie, kolejna rola, którą muszę odegrać to rola kochanki Łukasza. To okropne, ale był moment, że złapaliśmy się na tym, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. Pamiętam, jak stanęliśmy naprzeciwko siebie i powiedzieliśmy: "Kurwa, co my robimy? Nie dajmy się zwariować". W końcu my najlepiej wiemy, jaka jest prawda.
Żona Kadziewicza też chyba trochę wie.