NOS Karoliny jest WIELKI, ewidentnie wielki, a fotografować tak wielki nos jest niezwykle trudno, bo oświetlenie tak dużego obiektu na środku twarzy jest też wielką sztuką, jak widać zupełnie nieznaną p. Tyszce. Wiedział o tym doskonale pewien filmowy profesjonalista, operator czyli zdjęciowiec, prywatnie ojczym aktorki Marii Seweryn, a drugi mąż Krystyny Jandy, który już przy filmowym debiucie młodziutkiej Marii ("Kolejność uczuć" chyba?) doradził jej operacyjne pomniejszenie wielkiego nochala, bo przecież - "Kto TO dobrze oświetli???" Foty z rodziną Janiaków dobre nie są, niestety, i to z wielu względów, nie tylko z powodu wydatnego nosa p. Karoliny. Z tym nosem zupełnie p. Tyszka sobie nie poradził, za to pięknie wydobył atuty męskiej urody p. Janiaka, który niezaprzeczalnie jest gwiazdą tej sesji, bo jest na tych fotach bardziej urodziwy niż jego żona, a może tylko bardziej fotogeniczny? Ale to wynika już raczej z artystycznej wrażliwości fotografującego, który na kobiecą urodę czuły nie jest, z wiadomych natomiast względów czuły jest na urodę męską. Tzw. fotogeniczność fotografowanego obiektu w dużej mierze zależy od umiejętności fotografa. A tak na marginesie, pani Karolina, nawet z dużym nosem, nawet w złym makijażu i nawet w tak fatalnym oświetleniu twarzy popełnionym przez p. Tyszkę - i tak ma wiele kobiecego uroku, szkoda tylko, że Tyszka tak bardzo starał się to ukryć... co profesjonalizm Tyszki stawia pod znakiem zapytania, dużym znakiem zapytania, myślę, że znacznie większym niż nos p. Karoliny. I to przede wszystkim szefowie firmy Apart powinni wziąć pod uwagę, przy ewentualnych następnych sesjach, znając jednak ich "nieomylność", czytaj: zadufanie w sobie - nawet tego nie zauważą. I wszyscy będą szczęśliwi.