Od dłuższego czasu Justin Bieber stara się przekonać swoich fanów, że wydoroślał i bardzo żałuje wybryków z czasów młodości. Opowiada w wywiadach, że "incydenty" z pobiciem paparazzich czy sikaniem do wiadra w restauracji to wynik stresujących przeżyć z młodości. Justin przyznał ostatnio, że nikomu nie życzy tak błyskawicznej kariery jak swoja. Przypomnijmy: Bieber: "Bałem się, że sława zupełnie mnie zniszczy. Nie ufam ludziom"
Justin podkreśla także, że czuje się bardzo samotny i nie potrafi znaleźć sobie dziewczyny, która zaakceptowałaby jego tryb życia. W nowym wywiadzie dla magazynu NME gwiazdor stwierdził, że czuję się odizolowany od normalnego życia.
Przez cały czas jestem przygnębiony i czuję się odizolowany. Jesteś w hotelu, dookoła ciebie są fanki, paparazzi śledzą twój każdy krok i to wszystko narasta. Kiedy nie możesz nigdzie pójść samemu, dopada cię depresja. Nikomu tego nie życzę - powiedział.
21-letni Justin zaczął karierę jako 14-latek. Po siedmiu latach bycia na scenie czuje się zrezygnowany:
Ludzie widzą tylko cały blichtr i ekstra rzeczy, ale nie znają drugiej strony - powiedział. Takie życie może rozerwać cię na strzępy. Widziałem film o Amy Winehouse i popłakałem się, bo zobaczyłem, co zrobiły jej media i w jaki sposób ją zastraszyły.