W show biznesie większość muzyków ma dwa wyjścia - albo godzą się z nowymi trendami i udostępniają muzykę niemal za darmo w serwisach streamingowych, albo nie mają szans na wielką karierę. Niektórzy walczą jednak o to, by zachować tradycyjny sposób sprzedaży swoich albumów. Pozwolić mogą sobie na to jedynie największe gwiazdy. Przykładowo Taylor Swift nie zamieszcza swoich piosenek na Spotify ani Apple Music. Pomimo to bije kolejne rekordy i jest najlepiej zarabiającą piosenkarką na świecie.
W jej ślady postanowiła pójść Adele, która właśnie ogłosiła, że nie udostępni do słuchania w tych serwisach albumu 25. Wyczekiwany krążek, który piosenkarka wydaje po 5 latach przerwy, będzie można kupić jedynie za pośrednictwem sklepów muzycznych. Decyzja gwiazdy, której ujawnione dwa single błyskawicznie stały się światowymi hitami, była sporym zaskoczeniem. Poprzednie dwa krążki Adele - 19 i 21 - są dostępne na obu platformach.
Cyfrowa forma sprzedaży budzi nadal wiele kontrowersji. Artysta nie może w pełni kontrolować swojego dzieła. Dlatego na razie Adele wstrzymuje się z tą formą dystrybucji – powiedział dzisiaj na konferencji prasowej rzecznik piosenkarki.
Być może starają się wynegocjować dla niej lepsze warunki. Pieniądze oferowane muzykom przez serwisy streamingowych są nadal tak małe, że trudno traktować je nawet jako dodatek do zysków z koncertów. Nawet najpopularniejsi muzycy narzekają na to, że są zmuszani do udostępniania swojej muzyki praktycznie za darmo.