Zanim Charlie Sheen we wtorek ogłosił publicznie, że jest nosicielem wirusa HIV, jego imprezowy i rozwiązły styl życia był uważany za ekscentryczny nawyk. Kiedy zaś wyszło na jaw, że wiedząc o wirusie wydawał miliony dolarów rocznie na prostytutki i namawiał je do niestosowania zabezpieczeń, sytuacja okazała się groźna.
Byłe kochanki Sheena zaraz po upublicznieniu informacji udały się do szpitali, żeby zrobić sobie test na obecność HIV. Jeżeli któraś zaraziła się nim od aktora, mogła go nieświadomie przekazać kolejnym osobom. Skutki nieodpowiedzialnej zabawy celebryty mogą być tragiczne dla wielu osób.
Zgodnie z amerykańskim prawem osoba, która wie, że jest nosicielem HIV ma obowiązek poinformować o tym swoich partnerów seksualnych zanim dojdzie do stosunku. Zatajemnie tego faktu grozi skutkami karnymi. Sheen wyznał, że o wirusie wie od 4 lat, co oznacza niezliczone grono narażonych osób.
Po pierwszym szoku i wykonaniu testów byłe kochanki Sheena poszły do swoich prawników. Jako pierwsza pójściem ze sprawą do sądu zagroziła Cassandra Cruz, dawna kochanka celebryty i aktorka pornograficzna. 33-latka utrzymuje, że w 2012 roku odbyła "niezabezpieczony akt seksualny" z Charliem, który nie uprzedził jej, że jest nosicielem HIV.
Namawiał ją w taki sposób, żeby przekonać ją i sprawić aby uwierzyła, że uprawianie niezabezpieczonego seksu było bezpieczne - przekazała mediom Lisa Bloom, prawniczka Cruz.
Jedna z "aniołków Charliego Sheena", Bree Olsen, też powiedziała w wywiadzie, że nie miała pojęcia o problemie kochanka. Serwis TMZ podsumował, że w tym momencie wiadomo o 6 pozwach przygotowywanych przeciwko aktorowi, ale może być ich znacznie więcej.
Sheen oczywiście próbuje udowodnić w mediach swoją niewinność. We wtorkowym programie Today tłumaczył, że odkąd został zdiagnozowany jako nosiciel, poinformował o tym wszystkie swoje partnerki. Utrzymuje też, że to "niemożliwe", aby specjalnie czy bezwiednie kogokolwiek zarazić. Na poparcie swoich słów zabrał do telewizji swojego lekarza, Roberta Huizengę, który potwierdził, że aktor zażywa leki antyretrowirusowe, które obniżyły poziom HIV do "niewykrywalnego poziomu" we krwi.
Myślicie, że aktor i jego lekarz przekonają kogoś, że seks z nosicielem HIV jest bezpieczny?