Wybrykiem sprzed kilku dni 67-letni turysta potwierdził dość niechlubną opinię o Polakach na wakacjach. Pasażer czarterowego lotu z Warszawy do Hurghady nie zdążył nawet dotrzeć na wymarzone wakacje do Egiptu - upił się i zaczął straszyć innych pasażerów, że na pokładzie jest bomba. Kapitan zdecydował o lądowaniu w bułgarskim Burgas, gdzie do samolotu wbiegli antyterroryści, szukający ładunku wybuchowego. Zobacz: Polski samolot musiał lądować awaryjnie... Pijany pasażer wywołał alarm bombowy!
Wiadomo już, że żartowniś poniesie koszty swojej głupoty - wstępnie wyliczono je na 130 tysięcy złotych. W kwocie tej zawierają się m.in. opłaty za podstawienie nowego samolotu, opłaty lotniskowe dla portu w Burgas czy opłaty za paliwo. Eksperci branży lotniczej przewidują jednak, że to dopiero początek kosztów, które będzie musiał ponieść 67-letni pijany pasażer z dużą wyobraźnią.
Te 130 tysięcy wydaje się, że to są takie pierwsze koszty, wyliczone dopiero z grubsza - mówi w rozmowie z Faktami Mariusz Jachimek. Myślę, że to się skończy dwu-, trzykrotnością tej sumy.
Dodatkowo, wszyscy poszkodowani przez zachowanie mężczyzny pasażerowie mogą wystąpić o odszkodowanie do linii lotniczych i biur podróży, a te mogą domagać się zapłaty od sprawcy awaryjnego lądowania. Poza tym 67-latek może mieć przez wiele lat zakaz wstępu na pokład samolotów na całym świecie.
Było warto?