Wydawałoby się, że po tym, jak Kinga Rusin została zdradzona przez męża i najlepszą przyjaciółkę, najlepszym lekarstwem będzie nowa miłość. Okazuje się jednak, że jeszcze lepszym jest praca. Kinga gnana niepohamowaną ambicją bierze się za wszystko naraz - prowadzi dwa programy
telewizyjne, występuje w reklamach, próbuje handlować kosmetykami i spekulować nieruchomościami.
Fakt podsumowuje jej dochody: na prowadzeniu You Can Dance zarabia około 80 tysięcy złotych miesięcznie, na weekendowych wydaniach Dzień Dobry TVN - 20 tysięcy miesięcznie. Rusin chętnie korzysta też z każdej propozycji poprowadzenia konferansjerki, co daje dodatkowe 50 tysięcy miesięcznie.
"Naturalne" kosmetyki, którymi handluje weszły na rynek zaledwie dwa miesiące temu, więc Fakt dochód z nich wycenia ostrożnie - na jedyne 50 tysięcy w ciągu roku. Wcześniej prezenterka też nie klepała biedy - w 2006 roku zgarnęła 110 tysięcy za udział w Tańcu z gwiazdami, a rok później na reklamie jednego z towarzystw ubezpieczeniowych zarobiła 400 000 zł.
Mężczyzna, który będzie chciał zdobyć jej serce, będzie miał trudne zadanie - pisze Fakt. Kinga potrzebuje partnera na miarę swoich możliwości - zaradnego, inteligentnego i majętnego.
Wygląda na to, że jednak tak naprawdę go nie potrzebuje. Zresztą czy miałaby dla niego czas? Podobno
Rusin już nawet nie myśli o nowej miłości, a jedyny mężczyzna, którego toleruje w swoim życiu prywatnym to jej asystent, bywający także szoferem.