Mąż Marty Kaczyńskiej, skompromitowany prawnik Marcin D. pod koniec sierpnia został zatrzymany przez CBA pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i prania brudnych pieniędzy. Początkowo sąd przychylił się do wniosku obrony o wypuszczenie go za kaucją w wysokości 600 tysięcy złotych (zebranych przez jego żonę i ojca), jednak ostatecznie uznał racje prokuratury, która przekonywała, że Marcin D. na wolności mógłby skutecznie utrudniać śledztwo. Jak ujawnił jego znajomy, potrafi być bardzo przekonujący.
Marta Kaczyńska nadal jest oficjalnie żoną aresztowanego Marcina D., z którym nie zdążyła się rozwieść ze względu na kampanię wyborczą. A właściwie kilka. Pierwsza rozprawa rozwodowa została bowiem wyznaczona na kilka dni przed zeszłorocznymi wyborami do Paramentu Europejskiego. Marta przełożyła ją ponoć na prośbę stryja. Kolejny termin wyznaczono na 28 kwietnia tego roku, ale znów trwała kampania wyborcza, tym razem prezydencka. Stryjowi Marty, Jarosławowi Kaczyńskiemu, zależało na tym, by nie drażnić wyborców rodzinnym skandalem.
Teraz jednak, gdy PiS wygrał już wszystko, Marta mogłaby się rozwieść. Jak ujawnia polityk Prawa i Sprawiedliwości, znów nie może tego zrobić - ze względów wizerunkowych.
Rozwodu nie będzie, bo po pierwsze trudno byłoby doprowadzić Dubienieckiego z aresztu na rozprawę, a po drugie źle to by wyglądało, że bratanica szefa PiS rozwodzi się ze skazańcem - komentuje anonimowo jeden z czołowych członków klubu w rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium. Lepiej więc o tym nie mówić i spokojnie poczekać aż sprawa przycichnie. Przecież Kaczyńska i bez rozwodu może żyć jak chce.
Sąd Okręgowy w Gdańsku potwierdza, że nie wpłynął żaden wniosek o wznowienie sprawy rozwodowej.
Jeśli państwo Dubienieccy go nie złożą, sprawa jeszcze długo może być zawieszona - wyjaśnia pracownik biura prasowego sądu. Nie ma żadnego terminu, który zobowiązywałby parę do przywrócenia jej biegu.
_
_