Prezydentówna to ma klawe życie - pisze Super Express. Nie musi pracować i, jak widać, nie musi też oszczędzać.
Skąd te wnioski? Otóż kilka dni temu Ola Kwaśniewska wybrała się na zakupy do butików na Placu Trzech Krzyży (najdroższych w Warszawie). Ledwo przekroczyła próg sklepu, rzucili się do niej sprzedawcy.
Wokoło niej skakał dosłownie każdy - wspomina jeden z klientów. Przynosili jej kolejne ubrania, doradzali i byli przesadnie mili [jak to sprzedawcy]. Przynieśli jej do mierzenia prawie całą najnowszą włoską kolekcję ubrań.
Spośród niej prezydentówna wybrała granatowy płaszcz za 1090 złotych oraz dwie pary dżinsów z szerokimi nogawkami po 440 zł para.
Przy kasie, kiedy doszło do płacenia, mało gospodarna prezydentówna nie poprosiła o obniżkę ceny - pisze zaskoczony tabloid. A jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, gdyby to zrobiła, w tym sklepie bez najmniejszego problemu dostałaby rabat. Oto co znaczy znana buzia.
Sądzimy, że pewną przesadą jest czepianie się kogoś za to, że nie zachowuje się przy kasie jak rolnik. Dobrze, że przynajmniej w tym jednym Ola nie bierze przykładu z polskich gwiazdek. Trzeba jednak przyznać, że w przeciwieństwie do nich nie musi odkładać na emeryturę.
Naprawdę, uwierzcie - NIE MUSI.