Kilka dni temu Doda oficjalnie potwierdziła swoje rozstanie z Emilem Haidarem. Ich miłość rozpoczęła się prawie rok temu na Teneryfie. Po niespełna dwóch miesiącach znajomości zamieszkali razem, a Dorota zaczęła publicznie mówić o ślubie. Z czasem jednak na jaw zaczęły wychodzić wstydliwe sekrety Emila, takie jak siedmiomilionowe (!) zadłużenie w Urzędzie Skarbowym, wizyty w centrum leczenia uzależnień i dwie nieślubne córki. Rabczewska oficjalnie zapewniała, że o wszystkim już dawno jej powiedział, jednak to podobno nie do końca była to prawda. Jak donosi Fakt, największym problemem okazało się uzależnienie Emila od alkoholu. W końcu Haidar zapisał się na terapię, stąd jego regularne wizyty w klinice leczenia uzależnień. Niestety, podobno nie pomogły.
Doda chciała, żeby Emil poszedł na terapię, która miała mu pomóc i uzdrowić ich związek. On w końcu to zrobił. Niestety, przyniosło to odwrotny skutek - ujawnia w tabloidzie osoba z otoczenia gwiazdy. Potrafił ostatnio zniknąć nawet na tydzień, nie dając jej znaku życia. Doda strasznie to przeżywała, martwiła się, ale nikt nie był w stanie jej pomóc. Nawet rodzina Emila nabrała wody w usta.
W końcu Doda uznała, że nie widzi dla siebie miejsca w tej rodzinie.
Doda przeżywała gehennę i została z tym zupełnie sama - ujawnia informator tabloidu. W końcu uznała, że nie jest w stanie pomóc Emilowi w tej życiowej huśtawce, a sama przy tym tylko naraża się na cierpienie. Nie życzy mu źle, ale nie miała już po prostu siły.
Póki co Dorota może cieszyć się wygraną jej rodziców z Agnieszką Szulim w sądzie o zniesławienie w programie Na językach. Zobacz: Doda: "Moi rodzice WYGRALI z Szulim!"