Choć media na bieżąco zdawały relację z wydarzeń z tragicznego piątku 13 listopada w Paryżu, prawdziwy horror zamachów terrorystycznych oddają relacje osób, które je przeżyły. Najbardziej poruszające są wypowiedzi tych, którzy przeżyli atak na teatr Le Bataclan, który trwał długo zanim zamachowcy zostali zastrzeleni przez szturm policji.
Ocalali opowiadają dramatyczne historie o tym, jak udawali martwych, żeby nie zwrócić na siebie uwagi morderców. Godzinami leżeli w kałużach krwi. Jednym z nich był 36-letni Amerykanin, który 14 lat temu przeżył... atak na World Trade Center.
Choć po ataku na Paryż uwaga opinii publicznej zwróciła się przeciwko nielegalnym emigrantom z Syrii, a nawet spalono ich obóz pod Calais, to terroryści okazali się Europejczykami. Ich rodziny twierdzą, że były w szoku i przygotowana w sekrecie akcja zaskoczyła ich tak samo jak innych.
Siostra jednego z zamachowców, wychowanego we Francji Samiego Amimoura, udzieliła wywiadu dla CNN. Zapewnia w bim, że brat nie był agresywny z charakteru i nic w jego zachowaniu nie wskazywało na to, że zdecyduje się na coś takiego.
Byłam w szoku, krzyczałam z rozpaczy i żalu - wspomina Anna Amimour. Gdy się opanowałam, myślałam, że to niemożliwe. Sami był bardzo miłym, wrażliwym chłopakiem, trochę nieśmiałym. Można było na nim polegać. Uwielbiał śmiać się i żartować.
Mimo to wziął udział w zamachu, którego ofiarą padło 130 osób, w tym 89 w samym Bataclan, a ponad 200 zostało rannych. Anna przyznała, że od pewnego czasu zauważyła, że jej brat zradykalizował się w poglądach i zaczęli go odwiedzać ludzie, którzy namawiali go do pójścia jeszcze głębiej w agresywny odłam islamu.
Odwiedzał strony, które można uznać za kontrowersyjne - tłumaczy. Potem zaczął oglądać nagrania. Ale był też prawdziwy świat. Jacyś ludzie przychodzili tu, by z nim rozmawiać. Namawiali go, by poświęcił się islamowi. Potem zaprowadzili go do bardziej radykalnych meczetów.
Kobieta zwróciła się także z kondolencjami do rodzin ofiar zamachu:
Jest mi przykro z powodu ich straty. Nie chcieliśmy, by tak się stało i rozumiemy ich ból. Wiem, że nic nie przywróci życia ich bliskim, ale mam nadzieje, że będą mogli w spokoju ich opłakiwać.