Grażyna Szapołowska i Beata Ścibakówna poznały się przed kilkunastu laty na próbach do spektaklu Kurka wodna w reżyserii Jana Englerta. Tak się zaprzyjaźniły, że dzieliły się jedną szminką. Szapołowska wraz z Beatą i jej mężem Janem Englertem co roku spędzała wakacje w Juracie. Gdy Jan został dyrektorem Teatru Narodowego, zaproponował etaty obu aktorkom. Początkowo współpraca przebiegała bez większych zgrzytów. Mimo że oficjalnie Englert sprzeciwiał się udziałowi swoich aktorów w programach rozrywkowych, przymknął oko na występy Grażyny w Jak oni śpiewają i udział żony w programie Gwiazdy tańczą na lodzie. Ścibakówna wspominała w wywiadach, że wówczas największe wsparcie otrzymała właśnie od Szapołowskiej.
Musiałam stoczyć z mężem batalię, bo najpierw powiedział, że zwariowałam - wyznała aktorka. Wtedy byłyśmy jeszcze razem w teatrze z Grażyną Szapołowską i zadzwoniłam do niej po radę, bo brała udział w Jak oni śpiewają. Ona mnie zachęcała: Beata, bierz, będziesz miała kontrakty, będzie pięknie. Z tymi kontraktami to akurat mity, ale zarobiłam niemałe pieniądze.
Jednak kiedy kilka lat później Szapołowska przyjęła propozycję od producentów Bitwy na głosy, Englertowi puściły nerwy. Zwłaszcza gdy aktorka nie pojawiła się na spektaklu Tango, w którym grała jedną z głównych ról, bo w tym czasie zasiadała w jury programu. Nie pomogły tłumaczenia Grażyny, że wszystko już dawno ustaliła z dyrektorem. Przedstawienie zostało odwołane, a Szapołowska dyscyplinarnie wyleciała z pracy.
Rozżalona udzieliła tabloidom kilku wywiadów, w których narzekała na podwójne standardy. Przypomniała, że gdy żona Englerta tańczyła na lodzie, dostosowywał grafik całego teatru do godzin jej treningów. Zobacz: "ENGLERT CHCIAŁ LINCZU! Wykonano na mnie wyrok!"
Zarówno Englert jak i Ścibakówna mieli do niej o to żal. Ta wypowiedź zakończyła ich wieloletnią przyjaźń i wspólne wakacje. Szapołowska przegrała także w sądzie pracy i spotkała się z krytyką ze strony środowiska teatralnego, które jest zdania, że takie sprawy należy załatwiać po cichu. Od tamtej pory nie dostaje żadnych propozycji zawodowych. Englert nie zaprosił jej nawet na 250-lecie Teatru Narodowego, mimo że przez kilka lat była etatową aktorką placówki. Niedawno, na pokazie biżuterii dziennikarze zaobserwowali, jak obie zaproszone aktorki: Szapołowska i Ścibakówna mijają się bez słowa, udając, że się nie znają. To przypadkowe spotkanie uświadomiło jednak Beacie, jak tęskni za dawną przyjaciółką.
Tłumaczy mężowi, że powinien przestać już unosić się honorem i odnowić relacje z Grażyną - ujawnia w tygodniku Na żywo znajoma aktorki. Dla dobra teatru, ale i z miłości do niej.
Uważacie, że powinien? Minęły już 4 lata.