Maryla Rodowicz mieszka w wielkiej przedwojennej willi w Konstancinie. Jak się okazuje, 100-letnia historia domu kryje dużo mrocznych tajemnic. Jeden z właścicieli powiesił się w nim, a inny zapił się na śmierć. Maryla już 5 lat temu narzekała, że w jej domu straszy. Zobacz: Rodowicz: "Mam w domu duchy! Nocami SŁYCHAĆ KROKI I JĘKI!"
Jak wyznaje w dzisiejszym Super Expressie, teraz jest jeszcze straszniej.
W moim domu cały czas straszy. Czasami tak mocno stuka, że to jest dziwne. Moje koty patrzą w jeden punkt i jeży im się sierść na grzbiecie - relacjonuje. Potem wodzą za czymś wzrokiem. One po prostu widzą to, czego ja nie widzę. A podobno koty widzą więcej. Zazwyczaj stuka w okolicy kredensu z kieliszkami, bo w tym domu mieszkało sporo pijaków. Po wojnie właścicielom zabierano wille i osiedlano w nich meneli. Zanim ja tam zamieszkałam, zmarło w nim parę osób, niektórzy nawet popełniali samobójstwa, więc to zapewne ich słychać w moim domu.
Mimo że wiele osób radziło jej, by zaprosiła do domu egzorcystę, Rodowicz uważa, że to nie jest konieczne.
Nie szukam egzorcysty, bo dobrze żyję z moimi duchami, są przyjazne - tłumaczy w tabloidzie. Nie boję się ich, a nawet się do nich przyzwyczaiłam.
Pudelek życzy wszystkim tylko takich problemów mieszkaniowych.