Od czasu wyborów prezydenckich Kuba Wojewódzki nie rozpoczyna swojego programu bez wspomnienia o którymś z polityków Prawa i Sprawiedliwości. Przedostatni w tym sezonie odcinek rozpoczął jak zwykle od "zaproszenia" prezydenta Andrzeja Dudy. Wcześniej poświęcił kilka słów osiągnięciom nowego rządu, a zwłaszcza ministra kultury.
Proszę państwa, przybyło nowe nazwisko na kabaretowej scenie Polski - zaczął program. Sobie zapisałem: minister kultury Piotr Gliński. Właściwie komisarz kultury. I tu wielka zasługa Jarosława Kaczyńskiego. Zachował się jak MacGyver: z niczego zrobił coś dziwnego**.**
Następnie przyszedł do wyśmiewania Dudy.
Od wielu tygodni, chyba od 14 tygodni, zapraszamy naszego najważniejszego, pierwszego obywatela, pana Andrzeja Dudę do nas na kanapę i wielu dziennikarzy mówi mi, że ja źle adresują prośbę - wyjaśnił prowadzący. Wy pewnie tego nie pamiętacie. Kiedy ja byłem młody, jak się wychodziło na podwórko, to się wołało do okna: proszę pani, Jacek wyjdzie, czy tam Mietek wyjdzie na podwórko?
I my powinniśmy właśnie tak: Panie Jarku, pan puści Andrzeja, pobawimy się razem. Pan puści Andrzeja na podwórko, nie zrobimy mu krzywdy. Już sam sobie zrobił wystarczająco.
_
_