Niektóre gwiazdy chcą, aby ochroniarze towarzyszyli im wszędzie. W takich wypadkach "goryle" znanych osób czekają cierpliwie nawet przed drzwiami do łazienki lub toalety. Tom Cruise poszedł o krok dalej i zdecydował się trzymać swoją ochronę jeszcze bliżej siebie.
Niedawno Tom odwiedził jedną z luksusowych restauracji w Los Angeles. Kiedy poszedł do ubikacji, zabrał ze sobą swojego ochroniarza. "Goryl" nie wyszedł, dopóki jego pracodawca nie zakończył wszystkich czynności fizjologicznych. "Po wszystkim" Tom długo i bardzo dokładnie mył swoje ręce.
Religia Cruise'a wpędza go w coraz większą paranoję. Czego się boi guru scjentologów?
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.