Odkąd Jarosław Kuźniar został twarzą kampanii "Hejt Stop", kolejni celebryci pojawiają się w telewizji śniadaniowej, żeby narzekać na krytykę na swój temat. Z okazji skorzystała Edyta "PKP" Pazura, żona Cezarego. W rozmowie z Anną Kalczyńską i Kuźniarem - tym razem w roli gospodarza - narzekała, że winę za "internetowy hejt" (czyli krytyczne, ale również po prostu złośliwe i zabawne wpisy) ponoszą media, które... zaczęły za bardzo słuchać ludzi. Edyta narzeka, że... media dały głos ludziom, którzy nie znają się na tym, co mówią:
Z jednej strony zrzucam to trochę na ludzi, ale ktoś ich też tego nauczył. Ja jednak myślę, że to media pierwsze tutaj weszły przed szereg - powiedziała Edyta.
Za bardzo wpuściliśmy ludzi do świata mediów. Jednak po to te programy tworzą dziennikarze i wydawcy są za to odpowiedzialni, żeby ludzie, którzy się na tym nie znają, nie wchodzili do świata mediów. A za bardzo jednak gdzieś ich wpuściliśmy, przez to dając im anonimowość i możliwość wypowiedzenia się na tematy, na których się nie znają.
Powiedziała Edyta Pazura, TVN-owska ekspertka od żywienia i wychowywania dzieci.
Co ciekawe, kilka dni wcześniej Kuźniar mówił dokładnie to samo i chyba zainspirował Edytę. Na łamach Gazety Wyborczej narzekał, że redakcje mediów, w tym TVN-u zrobiły błąd otwierając się na odbiorców i dopuszczając ich do głosu. Zdaniem Jarka widzowie są od tego, żeby go oglądać a nie komentować.
Zaczęło się jakieś siedem-dziewięć lat temu i ma związek z marketingiem mediów - narzekał w wywiadzie. Zaczęło się od listów i mejli do redakcji. A potem same redakcje zaczęły zachęcać i się otwierać: "Piszcie, mówcie, dotykajcie nas". Rozwinął się Facebook, a my dalej prosiliśmy: "Chcemy być jeszcze bliżej Was, współredagujcie nas, głosujcie, co myślicie, zróbmy sondaż w każdej sprawie". Nie spodziewaliśmy się, że to może być zły dotyk. Zakładaliśmy, że mówimy do ludzi rozsądnych...
Kilka dni temu Kuźniar siedział w Dzień Dobry TVN na miejscu Edyty. Występował jako największa w Polsce ofiara nienawiści. Podzielił się swoim sposobem walki z internetowymi krytykami: należy ich zgłaszać w miejscach pracy, żeby zostali zwolnieni.
Ludzie zapominają, że wchodząc do internetu już nie są anonimowi, nawet jak sobie nie napiszą nazwy firmy, w której pracują - powiedział. Zostawiają ślady i dają nie tylko sobie świadectwo. Jestem za bezpośrednią walką. Bo to jest jedyny sposób, jaki sprawdziłem, który sprawia, że ten człowiek już się kompletnie nie odzywa.
To symboliczne, że jego problemy zaczęły się od humorystycznej akcji "zwalniamy Kuźniara", a kończą na tym, że całkiem na serio apeluje w telewizji o donoszenie na ludzi do przełożonych i zwalnianie ich z pracy.
Media były zdaniem Jarka i Edyty w porządku, kiedy widzowie nie mogli nawet skomentować tego, co w nich oglądają. To szef telewizji decydował, kto się na czym zna. Kuźniar na polityce, a Edyta na byciu żoną i kobietą sukcesu.
Internet to zmienił. Wszystko popsuł. Teraz Jarek i Edyta mogą się dowiedzieć, czy naprawdę są lubiani. I czytają komentarze. A ponieważ nie mogą tego znieść, obrażają ich autorów, nazywają ich "hejterami", sugerują, jak Edyta, że są od niej głupsi.
Nie warto dawać im takich argumentów. Najlepszy jest humor, którego nie mogą nazwać "hejtem". Zwróćcie uwagę, że to boli ich najbardziej. Jarek na serię żartów z "sekretów Kuźniara" zareagował tak toksycznym wpisem: "Jad internetowych analfabetów znów bulgocze! SPŁYWACIE PO MNIE!"