Ostatni w tym sezonie odcinek swojego programu Kuba Wojewódzki dla odmiany rozpoczął nie od "zaproszenia" prezydenta Andrzeja Dudy. Na początek wyraził zaniepokojenie, czy jego stacja nie zniknie z rynku do następnego sezonu.
Witamy w ostatnim odcinku w tym sezonie. Wracamy w lutym, jeżeli w ogóle będzie nowy sezon, o ile w ogóle będzie jeszcze TVN, bo może minister kultury, profesor Gliński odwoła też TVN, ale póki co jesteśmy umówieni - zaczął. Słuchajcie, ostatnio dużo się mówi o "Wojnach Gwiezdnych" z okazji najnowszego odcinka sagi i na jednym z portali znalazłem ciekawy, naprawdę intrygujący konkurs: co gorszego mógł usłyszeć Luke niż słowa "I am your father" czyli "Jestem twoim ojcem".
Było dużo odpowiedzi, ale najbardziej spodobała mi się ta, do której było dolepione zdjęcie Andrzeja Dudy i było napisane "Jestem twoim prezydentem, Luke". Drugie, równie smutne: "Luke, urodziłeś się w Łodzi".
Wojewódzki tym razem, dla odmiany, nie zaprosił Dudy. Wręcz przeciwnie - odwołał wszystkie dotychczasowe zaproszenia.
Przez 15 tygodni zapraszaliśmy tutaj naszego demokratycznie wybranego, demokratę prezydenta, ale tak naprawdę to nigdy nie wysłaliśmy do niego zaproszenia formalnie - przyznał prowadzący. Chodziło nam o pokazanie, że w telewizji można pieprzyć bez sensu. Chodziło nam o pokazanie, że nasze zaproszenie jest takie samo jak jego obietnice wyborcze - bez pokrycia. Tak więc, panie prezydencie, odwołuję wszystko, co tutaj powiedziałem**.**