Małgorzata Kożuchowska została po raz pierwszy mamą w wieku 43 lat. Ostatnio ujawniła w Vivie, że stało się to możliwe dzięki naprotechnologii. Kożuchowska zapewnia, że nigdy nie zdecydowałaby się na in vitro, gdyż tę metodę wyklucza jej Kościół Katolicki. Naprotechnologia budzi mieszane uczucia wśród lekarzy i jest krytykowana ze względu na niską skuteczność. Kożuchowska ujawniła, że specjalistka od naprotechnologii dawała jej maksymalnie 3% szans na ciążę, a jednak udało się po zaledwie 2 miesiącach leczenia.
Wiek kobiety ogranicza nas, jeżeli chcemy mieć dziecko, to trzeba się za to zabrać, nie ma co czekać - tłumaczyła w Dzień Dobry TVN. Jeżeli nie wydarzyło się do tej pory, to samo się nie wydarzy. Trzeba się wysilić.
Tygodnik Na żywo dowiedział się, że ciąża wymagała od niej poświęceń. Pierwsze dwa miesiące przeleżała w domu. Potem musiała bardzo się oszczędzać. Dla dobra dziecka Kożuchowska zdecydowała się całkowicie zmienić dietę, odstawiła też kawę i herbatę.
Nagrodą za bycie "karną kobietą w ciąży" było urodzenie zdrowego dziecka - pisze tabloid. Pojawienie się dziecka nadało sens jej życiu. Aktorka nie chce jednak by jej synek był jedynakiem.
Jeśli nie uda się dzięki naprotechnologii, aktorka prawdopodobnie zdecyduje się na adopcję. Tak jak syn jej przyjaciółki Teresy Lipowskiej, który adoptował z żoną dwójkę maluchów.
Za 5 lat będę miała dużą, szczęśliwą rodzinę - deklaruje Kożuchowska. Ważna jest otwartość na to, co przynosi życie. Niech się dzieje.