Małgorzata Kożuchowska udzieliła niedawno wywiadu miesięcznikowi _**Mój pies i kot**_. Opowiada w nim o swoich doświadczeniach z psami. Okazuje się, ze w dzieciństwie musiała stoczyć o psa ciężką walkę z rodzicami.
Kiedy miałam siedem lat, marzyłam o psie, ale rodzice nie chcieli się zgodzić. U rodziny na wsi oszczeniła się suczka i od razu upatrzyłam sobie czarnego podpalanego szczeniaka z krótkim ogonkiem, którego nazwałam Misiu - wspomina aktorka. Jechaliśmy nad morze i uprzedziłam mamę, że jeśli nie zgodzi się na psa, to jej zatruję wakacje. Każdego popołudnia włączałam powtarzającą się melodię: "Mamo, kup mi psa, mamo, ja chcę psa, mamo, musimy mieć psa". Po paru dniach takiego terroru mama dla świętego spokoju się zgodziła.
Obecnie w domu Kożuchowskiej mieszkają dwa psy: Mila i Grey.
Dzielimy życie, a więc i święta psy spędzają z nami**. Zgodnie ze staropolską tradycją dostaną opłatek, a pod choinką znajdą jakiś przysmak, może nową obrożę**_ - ujawnia aktorka. _Zawsze dostają też ekstra coś świątecznego do jedzenia.
Kożuchowska nie ukrywa, że jest wyjątkowo cięta na ludzi, którzy źle traktują zwierzęta.
Nie rozumiem, jak można wyrzucić psa z samochodu i zostawić na pastwę losu, jak można przywiązać zwierzę do drzewa w lesie albo pozostawić w upale w samochodzie - komentuje aktorka. Przeraża mnie, jak ludzie potrafią być okrutni wobec zwierząt.