Kilka dni temu na podstawie nakazu wydanego w listopadzie z Polski został wydalony Leonid Swiridow, który pracował dla rosyjskiej rządowej agencji informacyjnej. Polskie służby podejrzewają go o szpiegostwo. Na odpowiedź Moskwy nie trzeba było długo czekać. Rosyjski MSZ zażądał, aby kraj opuścił najbardziej znany polski korespondent z Moskwy - Wacław Radziwinowicz.
Wacław Radziwinowicz już wielokrotnie naraził się Władimirowi Putinowi i rosyjskim politykom. Jest znany z bardzo krytycznych tekstów na temat politycznej sytuacji w Rosji. Od 10 lat ma już zakaz wjazdu na Białoruś. Rosyjskie władze wielokrotnie utrudniały mu pracę dziennikarską. Przykładowo podczas wizyty ówczesnego premiera Donalda Tuska w Moskwie w 2008 roku odmówiono mu wstępu na konferencje prasową. Dzisiaj autor książki Gogol w czasach Google'a: korespondencje z Rosji 1998–2012 nie może już napisać żadnego tekstu, przebywając na terenie Rosji. Dostał miesiąc na opuszczenie kraju.
Od dziś nie mogę już napisać żadnego tekstu, przebywając w Rosji. Powiedziano mi, że jeśli to zrobię, rosyjski MSZ skieruje sprawę do sądu o złamanie przeze mnie prawa - mówi Radziwinowicz w rozmowie z TVN24.
Dziennikarz skontaktował się z wiceszefem służby prasowej rosyjskiego MSZ Artiomem Korzynem. Nie dowiedział się jednak, dlaczego zostaje wydalony z Rosji:
Gdy spytałem, czy mogę się od tej decyzji odwołać i do kogo, usłyszałem od Korzyna, że nie wie. Mam za to w ciągu 30 dni opuścić terytorium Rosji. Korzyn nie był też w stanie odpowiedzieć, czy jeśli wyjadę na święta do Polski i będę chciał wrócić po rzeczy zostawione w Moskwie, zostanę wpuszczony do Rosji.
To była wyłącznie informacja słowna. Korzyn dodał, że wkrótce na stronie rosyjskiego MSZ ukaże się oficjalny komunikat w mojej sprawie. Pytałem, dlaczego akurat mnie zabrano akredytację. Usłyszałem, że nie wiedzą, bo decyzję podjął inny departament – dodaje.