Niedawno pisaliśmy, że Sean Connery cieszył się zasłużoną emeryturą na Hawajach do momentu, gdy miesiąc temu wybuchła afera podatkowa z jego żoną w roli głównej. Druga życiowa partnerka gwiazdora została oskarżona o ogromną malwersację podatkową, wyliczaną na 5,5 miliona funtów, czyli ponad 33 miliony złotych. W 1999 roku Micheline Roquebrune sprzedała willę w hiszpańskim mieście Marbella i po jej wyburzeniu w tym miejscu "zaprzyjaźniony" z nią burmistrz miasteczka wybudował luksusowe apartamenty. Mieszkania sprzedano za grube miliony dolarów głównie bogatym znajomy aktora.
W tym roku hiszpański urząd skarbowy po odejściu znajomego pary doszukał się jednak nieścisłości w sprzedaży i wszczął dochodzenie. Policja ustaliła, że ziemia, na której postawiono luksusowe apartamenty, nie należała w całości do Seana i jego żony. Para sfałszowała plany zabudowy i przywłaszczyła sobie grunty sąsiadujące z ich domem. Dodatkowo zarobiła nie tylko na sprzedaży willi, ale miała również udziały w zyskach za mieszkania promowane wśród bogatych przyjaciół z Hollywood. Dzięki pomocy prawników z zarobionych pieniądzy nie zapłacili nawet dolara podatku.
Aktor też jest w to uwikłany, ale nie ma dowodów. Mamy nagrania z przyjęcia organizowanego przez burmistrza miasteczka sprzed wielu lat i widać na nim Seana. To przeczy jego zeznaniom, że nie znał człowieka, który zrobił fortunę na sprzedaży mieszkań. Natomiast na wszystkich dokumentach widnieje podpis jego żony. To oznacza, że grozi jej do 2 lat więzienia i grzywna nawet w wysokości 16 milionów dolarów - powiedział brytyjskim mediom jeden z prowadzących sprawę funkcjonariuszy.
Niestety, gwiazdy nie płacące podatków i wykorzystujące swoją popularność do wyłudzania publicznych pieniędzy (a nawet gruntów) to norma chyba na całym świecie.
Przypomnijmy: Bar Refaeli aresztowana za... oszustwa podatkowe!