Gwiazdy światowej muzyki i filmu zdają się nie przejmować problemami moralnymi związanymi z występami dla bogatych przywódców krajów, których rządy daleko odbiegają od demokracji. Dennis Rodman przyjaźni się z północnokoreańskim dyktatorem Kim Dzong Unem, Kanye West wystąpił na ślubie najstarszego wnuka prezydenta Kazachstanu, Nursułtana Nazarbajewa, który od ponad dwudziestu lat defrauduje państwowe pieniądze i zawłaszcza dochody ze sprzedaży ropy. Hilary Swank, Jean Claude Vandamme oraz Seal śpiewali Sto lat na imprezie urodzinowej czeczeńskiego zbrodniarza wojennego, Razmana Kadyrowa. Zobacz: Dostała PÓŁTORA MILIONA za występ u zbrodniarza!
Teraz skandal wywołał koncert Nicki Minaj dla José Eduardo dos Santosa, prezydenta Angoli. Wystąpiła na stadionie w Luandzie, a zapłaciła jej córka prezydenta, Isabella dos Santos, właścicielka największej angolskiej firmy telekomunikacyjnej. Dodajmy, że ostatnie w miarę demokratyczne wybory w tym afrykańskim kraju odbyły się 23 lata temu, kiedy to Santos doszedł do władzy. Od tego czasu sukcesywnie rozmontowuje instytucje państwowe, zmienia ordynację wyborczą i porządek prawny oraz obsadza zaufanymi ludźmi oraz rodziną najważniejsze stanowiska. Dla Minaj to oczywiście żaden problem.
Piosenkarka pochwaliła się swoją egzotyczną podróżą, zachwycając się spotkaniem z Santos. Nie przejęła się listem otwartym skierowanym do niej przez Human Rights Foundation - organizacja przypomniała, że w Angoli stale łamane są prawa człowieka, przeciwnicy prezydenta są prześladowani, a nawet pozbawiani życia.
Nie wiadomo, jaka była stawka za występ u dyktatora, jednak mówi się o około 2 milionach dolarów. Majątek José Eduardo dos Santosa szacuje się na 3 miliardy dolarów.