To był bardzo pracowity rok dla Pauliny Smaszcz-Kurzajewskiej. Przeszła "metamorfozę", po której promowała się w mediach i była gotowa wypowiedzieć się na każdy temat. Żeby podsycić atmosferę pochwaliła się też, że uprawia poranny seks i stwierdziła, że krytycy Michała Baryzy mają "małe frytki".
Okazuje się, że prowokująca prezenterka prywatnie jest tradycjonalistką i lubi rodzinne święta. W nowym wywiadzie dla Newserii podkreśla, że spędza Boże Narodzenie w otoczeniu rodziny, chętnie uczestnicząc w pasterce:
Jeszcze jak pada śnieg, jest Mikołaj, a dzieci znajdują prezenty, to już w ogóle jest miła atmosfera. Na pasterce mogę sobie pośpiewać, fałszując, nikt nie zwraca mi uwagi, więc to też bardzo lubię.
Podczas świąt przy jednym stole zbierają się rodziny jej oraz męża, Macieja Kurzajewskiego. To także spotkanie dwóch różnych tradycji.
Moja mama to poznańska kuchnia, wiadomo, zupa z karpia i makiełki. Maćka mama to jest kuchnia kaliska, bardziej jakaś kapusta z grochem, zupa grzybowa.
Gotuję, ale nie do przesady, nie tak, żeby umrzeć później przy stole wigilijnym z wyczerpania po wyczyszczeniu okien, podłóg i terakoty.