Kim Kardashian znalazła sposób, żeby zarabiać miliony nawet wtedy, gdy nie robi nic. Jej gra na Facebooka jest jedną wielką reklamą marek i osób, z którymi współpracuje. Na te święta celebrytka wydała też nową aplikację: Kimoji, czyli klawiaturę na telefon z jej emotikonami, m.in. z jej wielką pupą z okładki magazynu Paper.
Aplikacja stała się natychmiast hitem firmy Apple. Pobierano ją tak często, że w poniedziałek internetowy sklep z aplikacjami firmy się zawiesił.
Ahhhhhhhh, wciąż nie mogę uwierzyć, że popsułam cały App Store!!!! - pochwaliła się Kim na Twitterze.
Okazuje się jednak, że nowa aplikacja celebrytki może być bardzo niebezpieczna dla osób, które z niej korzystają. Program może archiwizować każdy tekst, który zostanie napisany na telefonie komórkowym, łącznie z numerami kart kredytowych...
Pełen dostęp pozwala twórcy tej klawiatury przesyłać wszystko, co napiszesz, łącznie z rzeczami, które pisałeś w przeszłości - czytamy w oficjalnym ostrzeżeniu aplikacji! To może dotyczyć też danych wrażliwych, jak numery kart czy adresy.
Poważne wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa w sieci nie powstrzymały celebrytki przed agresywnym promowaniem aplikacji. Nic dziwnego. Zainstalowanie jej na telefonie kosztuje 1,99 dolarów, czyli 7,7 złotego. Pomnożone razy wiele milionów pobrań... Dlaczego więc chce jeszcze szpiegować swoich fanów?