Przed świętami pisaliśmy, że syn Madonny nie chciał spędzić z nią świąt i odmówił wejścia na pokład samolotu lecącego z Londynu do Nowego Jorku. Nie pomogły prośby, ani nawet groźby jego słynnej mamy. Nastolatek uciekł do swojego ojca i jego nowej żony, a następnie zapowiedział, że od dziś mieszka razem z nimi. Zdesperowana piosenkarka zwróciła się więc do sądu, żeby zmusił jej syna do powrotu do USA. W odpowiedzi Rocco zatrudnił prawnika i zagroził, że "otwarcie porozmawia z mediami".
Ostatecznie 15-latek nie wrócił do mamy i święta spędził z nową rodziną ojca. Tabloidy szybko dotarły do informatorów, którzy wyjaśnili jak doszło do kłótni między gwiazda o silnym charakterze a jej zbuntowanym synem. Okazuje się, że Rocco miał dość "niewolniczej pracy" podczas trasy koncertowej Madonny.
Ona mu niczego nie ułatwia i chłopak ciężko pracuje. Uczy się, ma lekcje muzyki i pracuje za kulisami trasy koncertowej. Nie jest noszony na rękach. To ciężka fizyczna praca, która ma go nauczyć wszystkiego od podstaw. Spędził tak dwa miesiące i miał dość – mówi informator magazynu People.
Skłócony od czasu rozwodu z Madonna Guy Ritchie przyjął syna z otwartymi ramionami. Zapowiedział, że Rocco może z nim zamieszkać i nie musi słuchać się "despotycznej matki".