Beata Kozidrak wiosną tego roku wyprowadziła się z rezydencji pod Lublinem i zamieszkała w Warszawie u starszej córki. Oficjalnie chciała w spokoju popracować nad nową płytą. Chodziło o to, by w proces twórczy nie ingerował jej mąż i menedżer, Andrzej Pietras. Pietras strasznie się za to obraził i zapowiedział podobno Beacie, że jeszcze wróci z płaczem. Planowana płyta wprawdzie nie powstała, ale Kozidrak i tak nie wróciła. Jak ujawnili niedawno znajomi piosenkarki, kupiła właśnie apartament na warszawskim Ursynowie i układa sobie życie od nowa.
Krążą nawet pogłoski, że u jej boku pojawił się nowy mężczyzna.
W wywiadzie dla Super Expressu piosenkarka daje do zrozumienia, że ta plotka może nie być pozbawiona podstaw.
Jestem kobietą. Jeszcze jak się faceci oglądają, to jest fajnie. Oczywiście nie za Beatą, tylko na przykład gdzieś za granicą w Szwecji, Anglii czy w Hiszpanii. To miłe, że wciąż się podobam mężczyznom - ujawnia w tabloidzie. Na scenie czuję się przede wszystkim artystą. Ale oczywiście lubię podkreślać swoją kobiecość. Pokazuję kobietom, że w każdym wieku można dobrze wyglądać i starać się to podkreślać. To pomaga. Trzeba to robić dla samej siebie. Jasne, że mam świadomość, że mam medialny zawód i muszę szczególnie dbać o siebie - o urodę, o figurę, o włosy. Ale najlepszy sposób na dobry wygląd to miłość.
Czy Beata wygląda ostatnio na zakochaną?