Miesiąc temu Doda postanowiła potwierdzić krążące od tygodni plotki i ogłosiła oficjalnie, że jej "ścieżka życia z Emilem dobiegła końca". Podobno ujawnione przez tabloidy tajemnice Emila Haidara takie jak nieślubne dzieci, wielomilionowe zadłużenie w Urzędzie Skarbowym oraz uzależnienie od alkoholu, niemile ją zaskoczyły. Wprawdzie lojalnie zapewniała, że od dawna wie od wszystkim, jednak sytuacja w końcu ją przerosła.
Dorota uzmysłowiła sobie, że ten związek prowadzi donikąd. Przekonała się, że mężczyzna, z którym planowała przyszłość, jest kompletnie niestabilny - komentuje w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajoma Rabczewskiej. Rządzą nim skrajne emocje- od miłości do nienawiści. Co więcej, jest porywczy. Przykre, że tak wartościowa dziewczyna trafia na tak dziwnych facetów.
Co ciekawe, poprzedni mężczyźni Dody, po rozstaniu z nią, zaczęli zachowywać się zupełnie normalnie. Czego nie można powiedzieć o Rabczewskiej, która paliła ich rzeczy na balkonie, wyrzucała na śmietnik i ośmieszała byłych narzeczonych w wywiadach. Przypadek Emila jest jednak inny. Jak ujawnia tabloid, nie pogodził się z rozstaniem i prześladuje Rabczewską telefonami, sms-ami, a nawet śledzi. Kiedy przestała odbierać od niego wiadomości, próbuje kontaktować się z nią przez lekarzy ortopedów, z którymi, z racji choroby kręgosłupa, jest w ciągłym kontakcie,
Doda za radą rodziców postanowiła zgłosić sprawę dręczenia na policję - ujawnia w rozmowie z tabloidem znajomy piosenkarki.
Przyjęcie zgłoszenia potwierdza Komenda Rejonowa Policji Warszawa II.
Nie mogę poinformować o szczegółach sprawy, bo pani Rabczewska mogłaby sobie tego nie życzyć - skomentowała krótko rzeczniczka prasowa placówki, komisarz Joanna Banaszewska.