Ostatnie zmiany w polskim prawie zwróciły już uwagę międzynarodowych obserwatorów. Krytykowane są nie tylko nowe przepisy dotyczące Trybunału Konstytucyjnego, ale także tzw. "mała ustawa medialna", po której wymieniono cały zarząd mediów publicznych.
To, co się dzieje w mediach jest analizowane także przez Europejską Unię Nadawców (EBU), która jest zrzeszeniem publicznych mediów w Europie, a także organizatorem konkursu Eurowizji. Jej prezes, Jean-Paul Philippot w wywiadzie dla Financial Times powiedział, że niepokoi go to, co dzieje się w polskich mediach.
Jeśli dojdzie do złamania statutu EBU, będziemy mieli z Polską problem - powiedział Philippot.
Ten "problem" oznacza dla Polski to, że może być wykluczona z kolejnych edycji konkursu Eurowizji. To byłby koniec prania na tarze i wypuszczania białych gołębi przed europejską publicznością. Na tym lista konsekwencji się jednak nie kończy, gdyż EBU organizuje także inne konkursy, jak Konkurs Eurowizji dla Młodych Muzyków oraz Konkurs Eurowizji dla Młodych Tancerzy.
W obu konkursach reprezentanci Polski odnosili sukcesy.
Choć działalność EBU kojarzy się z przaśną Eurowizją, inne jej konkursy stanowią konkurencję dla typowo komercyjnych wydarzeń organizowanych przez wielkie korporacje medialne.
Nie wiadomo jeszcze, jaka będzie odpowiedź polskiego rządu na doniesienia z EBU. Serwis Politico przypomniał wczoraj, że nowy prezes TVP, Jacek Kurski, kilkakrotnie wypowiadał się negatywnie na temat konkursu i jego laureatów.
Mamy do czynienia z agresją kulturową, dopychaniem kolanem modelu społecznego wyboru płci - powiedział Kurski po wygranej Conchity Wurst. To nie jest smaczne, że się facet ubierze w sukienkę, a potem sobie brodę przyklei. Nie da się tego oglądać.