Od kilku miesięcy George Clooney marzy podobno o zostaniu prezydentem USA. Jego żona, Amal Alamuddin miałaby być jego "Jacqueline Kennedy". Niestety, wygląda na to, że nie wszystko wyszło tak jak powinno. Przypomnijmy:"Mieli być jak Hillary i Bill, a są jak Kim i Kanye. George MA DOŚĆ!"
We wrześniu ubiegłego roku George postanowił chociaż na chwilę odpocząć od wizerunku amerykańskiego gwiazdora i kupił zabytkową posiadłość w hrabstwie Berkshire na zachód od Londynu. Willa była oczywiście trochę zniszczona a na zaadaptowanie jej do swoich potrzeb Clooney wydał ponad 10 milionów funtów, czyli ponad 60 milionów złotych.
Remont objął między innymi urządzenie małej sali kinowej, basenu oraz kortu tenisowego. Wyburzono część ścian w zabytkowej rezydencji i wybudowano dziewięć sypialni. Niestety, innowacje nie spodobały się niektórym sąsiadom Clooneya i Amal, którzy narzekali na zbyt zaawansowany zakres prac. Ich zdaniem gwiazdor zniszczył kameralny ogród i dostosował go do swoich, "zbyt amerykańskich", ambicji.
Clooney wybrał dokładnie tę rezydencję także dlatego, że jest położona w pobliżu Tamizy, po której chciał pływać swoją motorówką. Niestety, żadne z marzeń aktora na razie się nie spełni. Jak donoszą brytyjskie media, posiadłość w Berkshire została zalana przez powódź.
Tamiza podtopiła jeden z fragmentów ogrodu: spora część trawnika oraz alejki spacerowe znalazły się pod wodą. Zagrożony jest też sam dom oraz maszyny budowlane stojące dookoła niego. Posiadłość znów trzeba wyremontować, chociaż Clooney nawet się do niej nie wprowadził.
George nie musi się na razie tym martwić. Oprócz zalanej posiadłości w Wielkiej Brytanii ma jeszcze jedną, we Włoszech. Tam może czuć się całkowicie bezpieczny: Zbliżanie się do willi Clooneya to przestępstwo! (ZDJĘCIA)