Piątemu w historii Polakowi w siódmej w historii walce nie udało się dziś nad ranem wywalczyć tytułu mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej. Artur Szpilka padł powalony prawym sierpowym przez Deontaya Wildera w dziewiątej rundzie. W zasadzie nie był nawet liczony - sędzia po krótkim spojrzeniu na 26-letniego zawodnika zdecydował o zakończeniu walki. Szpilka został zniesiony z ringu na noszach, w kołnierzu ortopedycznym. Była przy nim zrozpaczona narzeczona, Kamila Wybrańczyk. Zobacz: Szpilka ZNOKAUTOWANY przez Wildera w walce o pas mistrza świata! (ZDJĘCIA)
Pięściarz natychmiast trafił do szpitala, gdzie został przebadany i opatrzony. Na Facebooku zamieścił zdjęcie, które podpisał: U mnie wszystko ok! Przepraszam, że was zawiodłem.
Do fanów Szpilki zwróciła się również Kamila (pisownia oryginalna): Kochani moj wojownik jest w szpitalu przechodzi normalne procedury i sprawdzaja czy wszystko jest ok ! Jestem dumna z niego , to byl lucky punch ! Bedzie dobrze ! Dziekuje za wsparcie.
Wilder przyznał po walce, że Szpilka był dla niego godnym przeciwnikiem, chociaż nie udało mu się odebrać wymarzonego pasa.
Dziękuję ci za tę rywalizację, polscy kibice powinni być z ciebie dumni - mówił 30-latek. Przybył tu i dał z siebie wszystko. Nie chcę ranić kogoś tak, by nie mógł wrócić do rodziny. Narażamy własne życia za każdym razem, gdy wchodzimy na ring. Mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku.
Do nokautu rywalizacja między Wilderem a Szpilką była mniej więcej wyrównana - gdyby rozegrano wszystkie 12 rund, Polak mógł mieć szanse na zwycięstwo na punkty.
Przypomnijmy, jak prowokował przeciwnika przed walką: