14 stycznia zmarła żona Jacka Borkowskiego, Magdalena. Miała zaledwie 42 lata. Miesiąc temu zdiagnozowano u niej białaczkę. Choroba była jednak już tak zaawansowana, że lekarze byli bezradni. Potem tłumaczyli, że u Magdaleny Borkowskiej nagle uaktywnił się gen, odpowiedzialny za chorobę, co zdarza się raz na milion przypadków.
Dla całej rodziny jej nieoczekiwana śmierć była wielkim szokiem. Magdalena Borkowska osierociła dwoje dzieci: 12-letniego Jacka i 10-letnią Magdę. W rozmowie z Faktem aktor zapewnia, że stara się być dla nich silny, ale nie bardzo mu to wychodzi.
Dzieci nie mogą widzieć tego, że ja płaczę. Tylko w nocy mogę sobie płakać - mówi Borkowski. W ciągu dnia muszę z dziećmi lekcje odrabiać, zawieźć je do szkoły i przywieźć. Dzieci przy śniadaniu nie mogą widzieć, że pękam w szwach. Mają widzieć mnie uśmiechniętego.
Ze względu na dzieci aktor nie zdecydował się też na przerwę w pracy. Już we wtorek po śmierci żony pojawił się na planie serialu Klan.
Nie mam żadnej przerwy. Jestem cały czas czynny zawodowo, nie mogę sobie pozwolić na słabość - komentuje aktor. Muszę dać sobie radę. Muszę pracować dla dzieci. A dzieci muszą chodzić do szkoły i normalnie żyć.
Magdalena Borkowska zostanie pochowana jutro na cmentarzu pod Zieloną Górą.