14 stycznia, na białaczkę, zmarła żona Jacka Borkowskiego, Magdalena. Miała zaledwie 42 lata. Lekarze zbyt długo bagatelizowali jej objawy. Kiedy w końcu przyjęli ją do szpitala, okazało się, że choroba jest już tak zaawansowana, że nie da się jej uratować. Magdalena Borkowska zmarła miesiąc po postawieniu właściwej diagnozy... Osierociła 12-letniego syna i 10-letnią córkę.
Pogrążony w żałobie wdowiec musiał podjąć trudną decyzję, dotyczącą miejsca pochówku żony. Jej rodzina nalegała, by pochować ją w rodzinnym grobie w Szprotawie pod Zieloną Górą. Dla mieszkającego pod Warszawą aktora i dzieci to daleko, ale Borkowski pogodził się z decyzją teściów.
Żona będzie pochowana w rodzinnych stronach, bo tam jest jej ojciec, tam mieszka jej matka, wujkowie, dziadkowie, cała ich rodzina - wyjaśnia w Super Expressie. Bliscy Magdy tak postanowili, a ja to rozumiem i szanuję. W sumie tak na dobrą sprawę co za różnica, gdzie Magda zostanie pochowana. Świat się zmniejszył. Co to jest te 500 km autostradą. Myślałam, żeby została pochowana tu, pod Warszawą, ale przecież to tam jest jej rodzinny grób.
W rozmowie z tabloidem aktor wspomina też, jak wyglądało jego pożegnanie z umierającą żoną:
_Zdążyłem się z nią pożegnać, byłem przy niej do końca. Magda już nie mogła mówić, ale jeszcze podniosła ręce i pokazała mi rękami serduszko. A później tylko zamknęła oczy i koniec._
**_
_**