W wigilię Bożego Narodzenia Bartosz Węglarczyk zamieścił na swoim profilu na Facebooku zdjęcie pierścionka zaręczynowego od Tiffany'ego z podpisem "Mój plan na przyszły rok". Posypały się gratulacje, jednak wpis szybko zniknął. Najwyraźniej Bartosz uświadomił sobie, że zanim poprosi się mężatkę o rękę, wypadałoby najpierw poczekać aż się rozwiedzie...
Wkrótce potem Super Express podał informację o "rozstaniu" pary. Podobno Magdzie nie odpowiadało zbyt szybkie tempo, jakie narzucił jej Węglarczyk. Naciskał na nią, by zamieszkali razem, a ona jeszcze nie była gotowa. Prawie uwierzyliśmy.
Czy tabloid napisał to, by pomóc Węglarczykowi w sądzie? Jak twierdzi tygodnik Na żywo, to "rozstanie" jest tylko na pokaz. Magda nie chciała swoją zażyłością z Bartkiem drażnić męża, z którym właśnie się rozwodzi. Obawiała się, że wspólne zamieszkanie z Węglarczykiem mogłoby podsunąć jej mężowi, "kolekcjonerowi sztućców" Piotrowi Mochnaczewskiemu, pomysł, by wnioskować o rozwód z orzeczeniem jej winy. Takie sprawy mogą się ciągnąć latami. Poza tym Ogórek byłaby zobowiązana do płacenia alimentów mężowi, gdyby jego stopa życiowa nagle się obniżyła.
Prawdopodobnie zrobili to ze względu na rozwód Magdaleny, który jest w toku - mówi tabloidowi znajomy pary. To na wszelki wypadek, żeby mieć większą pewność, że do rozwodu dojdzie szybko, bez orzekania o winie. Bartek cały czas ma nadzieję, że w tym roku zdoła zrealizować swój plan i zaręczyć się z ukochaną.
Trzymamy kciuki. Chociaż bardziej pasował do Ohme.