Jakiś czas temu pisaliśmy, że Michał Wiśniewski, kilka dni po narodzinach swojego czwartego dziecka, świętował ten fakt bawiąc się w swoim klubie Extravaganza. Był miły dla rozpoznających go ludzi, żartował, zostawił po sobie dobre wrażenie. Spędził większość wieczoru w zamkniętym pokoju dla VIP-ów, grając w karty. Ostatnio znów można było go tam spotkać, tym razem oddającego się grze w ruletkę:
Widziałem, jak bawił się przy stole z ruletką - wspomina świadek. Choć nie wiem, czy "bawił się" to dobre słowo. Minę miał raczej nietęgą, ale to pewnie dlatego, że po prostu nie szło mu w grze.
Nie jest łatwo zrezygnować z takiej rozrywki, szczególnie jeżeli ma się tyle pieniędzy do zmarnowania. Ale w sytuacji Michała, który przyznaje się, że jest (był?) uzależniony od hazardu, posiadanie salki z ruletką we własnym klubie to duża nierozwaga.