Tegoroczne oczekiwanie na wręczenie Oscarów upływa pod znakiem afery z białymi nominacjami oraz bojkotem imprezy, do którego nawołują Jada Pinkett Smith i jej mąż, Will Smith. Wielkie nadzieje wiązane są z ostatnią rolą Leonardo DiCaprio. 41-letni aktor ma wreszcie szansę zdobyć statuetkę - za rolę w filmie Zjawa, która, mimo wszystko, nie należy do jego najlepszych. Zobacz: Te filmy i aktorzy mają szansę na Oscary w 2016! (ZDJĘCIA)
Aktor pojawił się niedawno na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, gdzie w płomiennym przemówieniu potępił międzynarodowe korporacje za ich "chciwość w wydobyciu ropy, gazu i węgla". W wywiadzie udzielonym za kulisami konferencji zdradził z kolei, że ma w planach kolejne wyzwania filmowe. Chciałby zagrać Włodzimierza Lenina, Rasputina i... Władimira Putina.
Zagranie Putina byłoby bardzo, bardzo interesujące - wyznał DiCaprio, którego dziadkowie pochodzili z Rosji, w rozmowie z Welt am Sonntag. Wcielenie się w Lenina również byłoby wyzwaniem. Chciałbym też zagrać Rasputina. Myślę, że powinno powstać znacznie więcej filmów na temat rosyjskiej historii.
O tym, że DiCaprio wcieli się w Rasputina w nowej, hollywoodzkiej ekranizacji, mówiło się już trzy lata temu. Zobacz: DiCaprio chce zagrać... RASPUTINA!. Prezydenta Rosji aktor poznał osobiście - w 2010 roku rozmawiali o sposobach ochrony tygrysa syberyjskiego.