Pod koniec zeszłego roku Doda ostatecznie przyznała się do zerwania z Emilem Haidarem. Wcześniej przez kilka tygodni sama podsycała plotki na ten temat, pokazując się na ściankach bez pierścionka zaręczynowego, z którego była taka dumna. Przypomnijmy: Pierścionek Dody kosztował... 250 tysięcy złotych?!
W końcu w listopadzie przyznała, że jej "ścieżka życia z Emilem dobiegła końca". Ich związek trwał zaledwie rok. Podobno Rabczewska źle zniosła to, że o siedmiomilionowym zadłużeniu swojego chłopaka, jego nieślubnych córkach i uzależnieniu od alkoholu dowiedziała się tak późno.
Emil podobno nie pogodził się z zerwaniem i ciągle do niej wydzwania i wysyła SMS-y. Z kolei Doda, jak donosi tygodnik Twoje Imperium, postanowiła zadbać o swoje bezpieczeństwo i... zdobyć pozwolenie na broń.
Grunt to spokojny początek dnia. Pozwolenie na broń w drodze. Bo kobieta przez życie nie może iść całkiem sama - zapowiada.
Żeby uzyskać w Polsce takie pozwolenie, trzeba przejść specjalne testy psychologiczne, a także nie mieć na koncie prawomocnych wyroków za poważne przestępstwa.
Doda, jak każda kobieta, potrzebuje czuć się bezpiecznie - wyjaśnia agentka artystki, Monika Kordowicz. Broń na pewno daje takie poczucie.
Przypomnijmy, jak Doda rozwiązywała spory do tej pory, jeszcze bez broni palnej: