Prawdopodobnie cały ten wywiad, którego Britney Spears udzieliła Mattowi Lauerowi z Dateline NBC, nie poszedł zgodnie z planem. Britney powiedziała sporo dziwnych rzeczy, a jej strój i zachowanie zostały skrytykowane właściwie przez wszystkich.
NY Post sprawdził, jaka była tego przyczyna. Według nich, Britney musiała się sama przygotować do wywiadu – zrobić sobie fryzurę i makijaż, wybrać odpowiednie ubrania i nastawić się psychicznie.
Członkowie ekipy Dateline byli zszokowani, kiedy przyjechali na miejsce z Mattem Lauerem i zobaczyli, że gwiazda jest sama w swoim domu w Malibu. W domu nie było żadnego z rzeczników prasowych Britney - Sloane Zelnick, ani Nanci Ryder - mówi źródło.
Spears upierała się, że sama zajmie się swoimi włosami i twarzą – i była to fatalna decyzja. Wiele publikacji określiło jej włosy mianem "szczurzego gniazda", a kiedy Britney zaczęła płakać podczas wywiadu, odpadła jedna z kępek sztucznych rzęs. Kiedy pojawiła się ekipa, sądzili, że pomylili dzień... Podczas wywiadu nikt nie starał się kierować rozmową tak, żeby przebiegała w korzystniejszy dla Britney sposób.
Spears była ubrana w gumowe klapki, prześwitująca bluzkę i króciutką dżinsową mini. Zapytana, dlaczego Britney była sama podczas wywiadu, Sloane Zelnick odrzekła: Britney jest dorosła i sama podejmuje decyzje.
Gdyby Britney bardziej się postarała, wielu ludzi mogłoby ją odebrać jako normalną, miłą, swojską dziewczynę. Niestety - jeśli ten wywiad miał być pierwszym krokiem do odbudowania wizerunku Britney - pięknej, uśmiechniętej i zdolnej - to nie udało się. Przy okazji, widać jak na dłoni, ile osób musiało pracować nad jej wizerunkiem z czasów przed Kevinem Federline, bo wtedy wyglądała jak marzenie, a teraz – jak koszmar.