_
_
Jacek Borkowski 14 stycznia stracił ukochaną żonę. Magdalena Borkowska zmarła na zbyt późno rozpoznaną białaczkę, zaledwie miesiąc po postawieniu diagnozy. Osierociła 13-letniego Jacka i 10-letnią Magdę. Dla całej rodziny jej nagła śmierć była ogromnym szokiem. Borkowski zapewnia, że jakoś sobie radzi, bo musi, ze względu na dzieci, jednak najwyraźniej nie tak dobrze, jak mu się wydaje.
Jak donosi Super Express, kilka dni temu aktor, parkując samochód, najechał na znak drogowy. Nawet nie zauważył tego, że spomiędzy kół wystaje mi tabliczka z napisem "droga pożarowa". Najgorsze są dnie, gdy nie pracuje na planie Klanu. Widocznie Borkowskiemu zależy na tym, by jak najmniej przebywać w pustym domu, bo na siłę szuka powodów, by do niego nie wracać. W czasie, gdy dzieci są w szkole, aktor kręci się po mieście, czekając na koniec lekcji.
Nie mogę nie pracować - tłumaczy w Super Expressie. Wiem, że niektórzy biorą urlop w takich sytuacjach, ale ja nie mogę. Ludzie przyjęli mnie z ogromną empatią i są dla mnie wsparciem.
Potwierdza to Anna Wiejowska z biura PR serialu.
Pan Jacek normalnie pojawia się na planie - ujawnia w tabloidzie. Oczywiście, jeśli będzie chciał sobie wziąć wolne, zrozumiemy to. On jednak twierdzi, że musi pracować, żeby choć przez chwilę nie myśleć o tym, co się stało. Mówi, że musi być silny dla dzieci.
_
_