Agnieszka Włodarczyk i Mikołaj Krawczyk wiosną 2012 roku udzielili Vivie wywiadu, w którym, krótko po porzuceniu przez Mikołaja Anety Zając z dwojgiem małych dzieci, tłumaczyli, że musiało się tak stać. Wyjaśnili, że są jednym ciałem astralnym i całemu wszechświatowi zależało na tym, by byli razem. W takiej sytuacji, jak twierdzili, nic nie mogli na to poradzić i Aneta nie powinna mieć o to do nich pretensji.
Nie wszyscy zgodzili się z tą opinią. Ekipa Pierwszej miłości murem stanęła za porzuconą Anetą i doprowadziła do zwolnienia Włodarczyk, bez możliwości powrotu. Jej bohaterka została raz na zawsze uśmiercona. Jak się szybko okazało, inni producenci także nie garnęli się do współpracy z aktorką, która na oczach całej Polski uwiodła ojca dwojga małych dzieci, w dodatku wymagających rehabilitacji.
Agnieszka uważała, na pewno słusznie,że potraktowano ją niesprawiedliwie, bo taką samą winę za ich romans ponosi także Mikołaj. Jednak nie odbiło się to na jego karierze. Takie refleksje doprowadziły Agnieszkę do coraz większej frustracji, którą wyładowywała na partnerze. W końcu oboje uznali, że mają już siebie dość. Ostatni raz widziano ich razem w listopadzie zeszłego roku. Mikołaj nie pojawił się na urodzinach Agnieszki, które zorganizowała 13 grudnia w klubie Capitol w Warszawie. Za to na facebookowym profilu Włodarczyk zaczęły pojawiać się smutne wpisy.
Nie mam już siły być silna… Robię sobie od tego przerwę - napisała niedawno. W innym wpisie wyznaje: Myślałam, że nie popełniam wciąż tych samych błędów. No cóż, podobno naiwność to cecha dobrych ludzi.
W końcu zamieściła szokująca refleksję: Miłość to takie coś, czego nie ma.
Być może to już koniec "ciała astralnego". Jednak od Agnieszki na pewno się tego nie dowiemy.
Nie komentuję swojego życia prywatnego - stwierdziła w Super Expressie.