Pod koniec stycznia dowiedzieliśmy się, że zmarła była partnerka Marka Włodarczyka, matka jego dwóch synów. Aktor i Karen Friesicke od dawna nie byli już razem, ale ze względu na 23-letniego Vincenta i 19-letniego Simona pozostawali w dobrych relacjach.
Pani zrozumie, w jakim jestem stanie, ja i moi synowie. Odbieram dziesiątki telefonów w tej sprawie - powiedział Włodarczyk tuż po tragedii.
Okazało się, że Karen poniosła śmierć samobójczą. Zginęła w płonącym samochodzie na obrzeżach Hamburga, w dzień Bożego Narodzenia. Jak donosi tygodnik Życie na gorąco, policja, na prośbę rodziny, zachowała dyskrecję, dbając, by informacje nie przedostały się do mediów. Miesiąc po tragicznej śmierci Friesicke, jej matka ujawniła, że od dawna cierpiała na depresję.
Zawsze miała w sobie pogodę ducha, ale dusza, niestety, była chora - wyznała jednej z niemieckich gazet Anke Friesicke. Musimy być silni i myśleć pozytywnie.
Podobne obserwacje miała znajoma aktorki, dyrygentka Jutta Jahnke. Jej zdaniem stan Karen w minionych miesiącach bardzo się pogorszył.
Ostatnio źle się u niej działo, cierpiała na lęki i depresję - ujawnia w rozmowie z niemiecką gazetą. Najwyraźniej nie miała nadziei.