Jak miło. Agnieszka Włodarczyk nie została wpuszczona do "VIP roomu". I to w klubie Oliviera Janiaka!
Lansik.pl donosi, że aktorka wybrała się na imprezę z... Igorem Kryszyłowiczem, znanym (choć jak się okazuje - wcale niekoniecznie) z Gwiazdy tańczą na lodzie. Bawili się w warszawskim klubie Milch, do którego udało im się wejść. Nie przeszli jednak drugiej selekcji - do "VIP roomu".
Ochroniarz po prostu jej nie poznał. Agnieszka zrobiła mu awanturę. Krzyczała, że jest aktorką, zna właściciela klubu, a jeśli nie wejdzie do środka, to postara się, żeby wyrzucili go z pracy. Kryszyłowicz szybko się ulotnił i Agnieszka została sama na placu boju - wspomina świadek cytowany przez Lansik.
Pomyślcie, jakie to miłe - grozić komuś zwolnieniem z pracy za to, że nie zna cię z telewizji. Agnieszka jest kobietą o wielkim sercu...
Ochroniarz nie przejął się na szczęście argumentami Włodarczyk ("Jestem znaną aktorką!", "Każę cię zwolnić!") i z uśmiechem odmówił jej wejścia. Wściekła Włodarczyk wyszła z klubu, uznając, że zabawa wśród "zwykłych" ludzi to obciach i jest poniżej jej godności. Kryszyłowicz ulotnił się nawet wcześniej, zapewne zawstydzony jej zachowaniem.
Włodarczyk może się już więc przywitać z Frytką: