Wczoraj do redakcji tygodnika Fakty i Mity weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji. Łódzkie biuro zostało przeszukane na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej, która wydała nakaz zabezpieczenia dokumentów, ksiąg rozliczeniowych oraz kopie dysków. Kilkunastu funkcjonariuszy przebywało w biurze redakcji do późnego wieczora i dokonało także zatrzymana redaktora naczelnego pisma - byłego księdza i posła Ruchu Palikota, Romana Kotlińskiego.
Z informacji Wirtualnych Mediów wynika, że przesłuchano czterech pracowników redakcji. Wiadomo także, że Roman Kotliński nie został wypuszczony. Po szybkiej akcji CBŚP wydawca „Faktów i Mitów” poinformował, że "w sprawie tygodnika nie toczy się żadne śledztwo". Na dodatek prokuratura nie wzywała wcześniej redakcji do wydania dokumentów i dysków.
Jestem wstrząśnięty tym, co wydarzyło się wczoraj w redakcji FiM. To chyba bezprecedensowe wydarzenie w dziejach mediów w III RP - tak co do skali przeszukań, jak i faktu, że najście służb na redakcję nie miało związku z żadną naszą publikacją – powiedział w komentarzu dla Wirtualnych Mediów Adam Cioch, członek zarządu spółki wydającej Fakty i Mity.
Przedstawiciel prokuratury w Łodzi jak na razie zdawkowo poinformował media, że "w stosownym czasie zostanie wydany komunikat". W odpowiedzi na oficjalnej stronie pisma pojawiło się oświadczenie:
Nasza redakcja traktuje działania władz jako nadużycie i próbę sparaliżowania pracy jednego z nielicznych w Polsce pism niezależnych, niepowiązanego ani z głównymi aktorami sporu politycznego w kraju, ani z wielkimi korporacjami wydawniczymi, za to konsekwentnie tropiącego nadużycia władzy. Traktujemy to jako atak na naszą redakcję, tym bardziej że w ostatnich wydaniach ostro krytykowaliśmy obecny rząd i sam Pis.