Swobodę i bezpretensjonalność, naturalny czar rodem z serialu W-11 Krzysia Ibisza i Kasi Cichopek rozbił we wczorajszym Jak ONI śpiewają Misiek Koterski. Chyba tylko on jeden w tej edycji podchodzi swobodnie do swojej roli. Jego krótki show był rzeczywiście radosną przeciwwagą dla przytłaczającego kiczu. Realizatorzy musieli posiwieć, gdy Misiek wyciągnął publiczność na scenę i balansował na krawędzi skompromitowania Edyty Górniak.
Edzia w ogóle miała ciężki wieczór. Nie dość, że fryzjer ją skrzywdził, plątała się w swych manierycznych komentarzach, to jeszcze grupa fanów Dody skandowała: Odczep się od Dody, ona jest najlepsza! A gdy Wojtek Medyński porwał ją do tańca, mogła wszem i wobec oznamić, że jednak nie jest w ciąży. Tam nic nie ma - rzekła, wskazując na brzuszek. Doda w takiej sytuacji zapewne wskazałaby na głowę.
Wróćmy do konkursu. Uratowany głosami fanek Darek Kordek jakoś zabrzmiał, za to Aneta Zając oznamiła donośnie: JeZdem słodka... Lekcje dykcji nie zawadzą. Kacper Kuszewski na plus, za to Ania Janocha nadal tkwi w wokalnej zapaści. Patrząc na nią możemy uznać, że Bóg dał nogi i uznał, że to wystarczy.
Monika Dryl została zaskoczona obecnością Maryli Rodowicz, ale rzeczywiście zasłużyła na śpiewanie w towarzystwie prawdziwej gwiazdy. Tylko po co faworyzować profesjonalistów?
Zagrożeni: Tomek Bednarek i Grażyna Szapołowska. Uratujcie Tomka. Ekipa pracująca nad show odetchnie z ulgą.