Dwa tygodnie temu Jerzy Stuhr został przewieziony do szpitala z niepokojącymi objawami. Aktor skarżył się na duszności i bóle w klatce piersiowej. Mimo że wszystko wskazywało na zawał to, jak ujawnił znajomy aktora, był to częstoskurcz. Czyli zbyt szybkie lub nieregularne tętno, które sprawia, że serce nie zapewnia organizmowi wystarczającej ilości krwi nasyconej tlenem.
Przy okazji badań wyszło na jaw, że aktor ma niedrożną tętnicę. Po zabiegu poczuł się znacznie lepiej. Jak przepowiadał kilka dni temu przyjaciel Stuhra, Ignacy Gogolewski, aktor został już wypisany do domu. Obecnie można go spotkać na spacerach z psem, podczas których wykonuje ćwiczenia na świeżym powietrzu.
Mój mąż czuje się już dobrze - zapewnia żona aktora w rozmowie z Faktem.
Stuhrowi zależy na tym, żeby szybko wrócić do formy, bo na 23 lutego ma zaplanowany spektakl 32 omdlenia w warszawskim Teatrze Polonia.
Spektale odbędą się zgodnie z planem - zapewnia pracownik teatru. Nie ma powodu, żeby było inaczej.