Nie ma co się oszukiwać – Agnieszka Popielewicz znalazła się w telewizji za sprawą związku z Mroczkiem. Prasa miesiącami rozpisywała się na ich temat, rozstanie było zaś okazją do ckliwego wywiadu w Vivie (zobacz: Panie Mroczek, melduję wykonanie zadania)
. Co ciekawe, Agnieszka zyskała dzięki temu popularność większą niż sam "zbożowy bożek" Marcin. To dobra wskazówka na przyszłość dla wszystkich dziewczyn młodych aktorów.
Podczas nagrania ostatniego Gwiezdnego cyrku na widowni można było wypatrzyć Marcina Mroczka. Nie było go dobrze widać, bo nie siedział w loży, ale w jednym z dalszych rzędów. Nasz informator opisuje:
Byłem na nagraniu Gwiezdnego cyrku i tak się złożyło, że obok mnie siedział Marcin Mroczek razem ze znajomymi. Nie było dla niego miejsca w loży, więc musiał usiąść w jednym z dwóch rzędów dla publiczności ze specjalnymi zaproszeniami. Zrobił z tego powodu aferę, ale w końcu usiadł. Podeszły do niego dwie młode fanki z prośbą o autograf. Zgodził się. Chwilę później podeszła starsza kobieta z synem, prosząc o wspólne zdjęcie. Odmówił. W momencie, gdy posadzono obok niego dwie nastolatki troszkę "większych rozmiarów", zrobił zniesmaczoną minę. Nie bardzo też chciało mu się bić brawo występującym [to akurat zrozumiałe]. Ale kiedy pokazała się Agnieszka Popielewicz, głośno klaskał. Nie wytrzymał chyba jednak, i wybiegł w czasie drugiej przerwy, nie mówiąc nic swoim znajomym.
Drugie nasze źródło wspomina o dzieciakach z zeszytami w rękach biegających za Marcinem po całym namiocie, żeby zdobyć autografy. Rozczulające. Może powinien poszukać dla siebie miejsca w jakimś programie dla dzieci?