To, że przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem może trwać całe życie udowodnił właśnie Thomas Rodriguez z Nowego Jorku, który spędził ostatnie miesiące podróżując ze swoim psem po całych Stanach Zjednoczonych. Rodriguez chciał, by jego nieuleczalnie chory pies z radością wspominał ostatnie miesiące swojego życia.
Mężczyzna przygarnął psa Poh, gdy ten był jeszcze szczeniakiem. Rodriguez adoptował zwierzę ze schroniska w Nowym Jorku w 1999 roku. Wspólnie przeżyli 17 lat, ale rok temu mężczyzna dowiedział się, że jego przyjaciel jest śmiertelnie chory. Wtedy postanowił pokazać mu najpiękniejsze miejsca w Stanach Zjednoczonych.
Rodriguez zabrał w podróż także swoją narzeczoną. Razem z psem przejechali prawie 65 tysięcy kilometrów i odwiedzili ponad 35 miast. Z czasem Poh słabnął, więc Thomas i Goumada skonstruowali specjalny wózek, w którym wozili psa po Ameryce.
Cała trójka odwiedziła między innymi plażę dla psów w San Diego, gdzie Poh obejrzał zachód słońca. Na trasie ich podróży znalazły się między innymi Floryda, Disneyland, Arizona i San Francisco. Thomas dokumentował podróż na Instagramie, gdzie pokazywał zdjęcia psa opatrzone hashtagiem pohthedog. Zwierzę było także świadkiem ślubu Thomasa i Goumady.
Głównym celem naszej podróży było dostanie się na zachodnie wybrzeże, żeby Poh mógł zanurzyć swoje łapy w Pacyfiku - mówi Thomas. Byliśmy tak szczęśliwi, gdy go tam zabieraliśmy. Mieliśmy wrażenie, że zostało mu tylko kilka tygodni życia a tymczasem on przeżył znacznie więcej. Zobaczyliśmy wiele rzeczy, o których nawet nie marzyliśmy.
Poh odszedł dokładnie tydzień temu, podczas finalnej podróży do Toronto. Właściciele chcieli zabrać go do weterynarza, żeby skrócić jego cierpienia, ale nie musieli tego robić. Poh odszedł dokładnie w dzień planowanej wizyty.