Od kilku dni polityczną informacją numer jeden jest zawartość szafy w domu Czesława Kiszczaka. Wdowa po komunistycznym generale zgłosiła się do Instytutu Pamięci Narodowej, oferując prawie 300 stron dokumentów dawnej Służby Bezpieczeństwa za... 90 tysięcy złotych. Posiadanie takich dokumentów przez osoby prywatne jest od 26 lat nielegalne. Zobacz: IPN zabrał dokumenty z domu Kiszczaka! Wdowa chciała je sprzedać za 90 tysięcy!
Wśród kart SB najważniejszą jest "lojalka", rzekomo podpisana przez Lecha Wałęsę. Były prezydent od lat oskarżany jest o bycie "TW Bolkiem" - nie zmienił tego nawet wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000 roku, który orzekł, że Wałęsa nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Nowe dokumenty, zdaniem archiwisty IPN są autentyczne, nie zostały jednak poddane badaniom grafologicznym.
Wałęsa na nowe oskarżenia zareagował ostro. Chociaż Maria Kiszczakowa twierdzi, że jej zmarły w ubiegłym roku mąż chciał "chronić" byłego prezydenta, ukrywając "haki" na jego temat, były prezydent mówi o celowym "sfabrykowaniu" dokumentów.
Już dziś widać, że przegrany Kiszczak z wściekłością przygotował z fabrykowane materiały, a żona Kiszczaka wykonała tą prowokację - napisał na swoim blogu przebywający obecnie w Miami polityk. Znani nieudacznicy natomiast próbują to uwiarygodnić i wykorzystać. No to zmierzymy się, a prawda nas wyzwoli.
Przypomnijmy, że Kiszczakowa nie ma sobie ani mężowi absolutnie nic do zarzucenia: Wdowa po Kiszczaku: "Gdyby nie to, co zrobił, nie byłoby Nobla dla Wałęsy, nie byłoby polskiego bohatera!"