Andrzej Grabowski latem zeszłego roku usłyszał od lekarzy ponure zalecenie: musi schudnąć. Inaczej endoprotezy bioder, które wszczepiono mu kilka lat temu, nie będą miały szansy, by pełnić swoją rolę. Od czasu operacji aktor tak przytył, że zaczął mieć problemy z poruszaniem się. Protezy bioder ledwo to zniosły. W końcu ortopeda kazał aktorowi wziąć się za siebie i zrzucić kilka kilogramów, a najlepiej kilkanaście.
W rozmowie z Super Expressem aktor rozpacza, że musiał zrezygnować z ukochanych kalmarów i jedzenia kolacji.
Teraz to już nie jadam kolacji. Jadam znacznie mniej, niż jadałem. Byłem właśnie z żoną na obiedzie, zjadłem pizzę i tyle. Dawniej jeszcze oprócz pizzy zamawiałem kalmary, deser. Potrafię już powiedzieć sobie "nie". Tak mi się przynajmniej wydaje - ujawnia Grabowski. Jestem dużo szczuplejszy. Od sierpnia zrzuciłem około dziesięciu kilo. I mam nadzieję, że jeszcze z piętnaście, a właściwie osiemnaście zrzucę.
Grabowski skarży się także, że reżyserzy co chwila proponują mu, by dobra roli trochę się wysilił i poruszał na planie. Jednak aktor robi to niechętnie.
Ja mówię, żadnych biegów, żadnych wysiłkowych historii. Bo ja mam dwa sztuczne biodra - wyznaje w tabloidzie. Ale słyszę: Jakbyś podbiegł z 5, 10 metrów... No to mówię: No dobrze, tyle mogę.