Beata Tadla podobno nie zdziwiła się wypowiedzeniem otrzymanym od nowych szefów TVP. Od jesieni podejrzewała, że będzie jedną z pierwszych do zwolnienia. Koniec pracy na Woronicza próbowała zmienić w sukces, ogłaszając publicznie, że to zaszczyt. Zobacz: Beata Tadla: "Być w wybitnym gronie znienawidzonych przez władzę to zaszczyt!
Jak niedawno komentowały osoby z branży, dziennikarka może pozwolić sobie na optymizm, bo czeka już na nią posada w TVN-ie. Tadla odeszła stamtąd w 2012 roku. Oficjalnie poszukiwała nowych wyzwań zawodowych. Jednak pracownicy podejrzewali, że nie dogadywała się z toksycznym szefem, Kamilem Durczokiem. Jak się z czasem okazało, nie ona jedna.
Ten problem już się rozwiązał, kiedy Durczoka wyrzucono z pracy za znęcanie się nad pracownikami. Na razie dziennikarka nie chce jednak komentować ewentualnego powrotu do TVN-u. Nie zaprzecza jednak plotkom.
Do wiosny wiąże mnie z TVP kontrakt o zakazie konkurencji - wyjaśnia Tadla w rozmowie z Super Expressem. To jest normalne i rutynowe. Dopiero po wiośnie mogę podejmować jakieś kroki w konkurencji. Czy przechodzę? Nic nie mogę powiedzieć.