Nie sprawdziły się nasze przewidywania, jakoby Kasia Figura była największą atrakcją 7. edycji Tańca z gwiazdami. Widzowie postanowili, że aktorka zniknie z programu już po trzecim odcinku, co ją samą niemile zaskoczyło. Nim podziękowała komu trzeba i pożegnała się, wymknęło się jej łamiącym głosem: Przykro mi. Nam też przykro, Kasiu. Tym samym z parkietu znika też Rafał Maserak i jego nowe uczesanie.
Na niekwestionowaną faworytkę wyrasta Magda Walach. Ona i Cezary Olszewski otrzymali najwyższe noty od jurorów i najwięcej głosów od widzów i jest to faktycznie wybór uzasadniony. Magda nam się podoba - ma "to coś" i nie jest zmanierowana.
O ile Walach powinna jak najczęściej tańczyć tango, o tyle Małgorzata Socha w ogóle nie powinna tego robić. Mieliśmy wrażenie, że Robert Kochanek zmaga się na prakiecie z kawałkiem drewna. Uroczym, ale opornym. Marina Łuczenko też nie zachwyciła, ale w tańcu była bardziej świadoma tego, co robi.
Wygląda więc na to, że ciekawiej ogląda się tańczących facetów. Wojtek Łozowski to bomba energetyczna i nasz faworyt w tej edycji. Dawno nie było w Tańcu... tak dobrze dobranej pary jak on i Blanka Winiarska. Magda Soszyńska i Mariusz Pudzianowski są może gorzej dobrani, ale miło się ich ogląda. Pudzian z odcinka na odcinek czuje się w studio coraz swobodniej, a jego partnerka lata coraz wyżej pod sufitem.
Potwierdzają się pogłoski o tym, że pracownicy TVN nie przepadają za Kasią Skrzynecką. Styliści musza maczać palce w tym "spisku" - jak inaczej pozwoliliby jej stanąć przed kamerami sukience, która powstała chyba specjanie po to, by wyeksponować jej rozjeżdżający się na boki biust? Fryzjer też dołożył swoje.